poniedziałek, 23 lutego 2009

przystanek "dom"

Podobno w Nowym Jorku jest taki salon pięknosci, gdzie można uciąc sobie drzemkę w przerwie na lancz. Dwanascie dolarow za dwadziescia minut snu. Zwyczajnośc staje sie rzadkim, godnym pożądania rarytasem.

Świat chyba zwariował! Ale cóż, widac takie czasy.

A ja codziennie zakradam sie pod sobie wiadomy adres. Wczesnym popołudniem wspinam sie na trzecie pietro i zadyszką otwieram drzwi pewnego mieszkania. Zamykam je za soba i znikam dla swiata...
A tam zupa prosto z garnka. Ze smietaną. Nad stołem portret przodka, patrona do-syta-jedzących. Po obiedzie herbatka i sodycz jakas, dla duszy.Troche polityki i rodzinnych wspomnień, a i powieki przymknąc można na chwilę, w razie nagłej potrzeby.

I godzina życia - uratowana.
Ale o tym nikomu ani słowa!
Nie jest na sprzedaż ;)

wtorek, 17 lutego 2009

z zaginionych pamiętników Frau Mrau



Drogi pamiętniku...
Znowu siedemnastego lutego.
Dziwnie sie jakoś na mnie patrzą.
Z lekkim obłędem w oczach.
A ja nie obchodzę dnia kota!
Nie obchodze i już!
Stare komunistyczne Swięto! Phhhi!

wtorek, 3 lutego 2009

globalne ocieplenie klimatu w Krakowie

... a ja wierze w prognozę pogody :)

niedziela, 1 lutego 2009

rozmrażanie lodówki


No i jestem na swoim. Przeprowadzilam sie. Już od tygodnia spie na materacu sniac o wygodnej sofie. W lodówce pusto. W kredensie pusto. W glowie pusto. Wogóle strasznie tu jakos i bezludnie. Brrr!
Tak dłużej byc nie może! Musze cos zmienic. Musze zaczac jeszcze raz!
A wiec...
Będę wstawac rano, rozpoczynac dzien od zimnego prysznica i gimnastyki, jeśc lekkie posiłki i aktywnie szukac pracy. Bede duzo czytac, bede sie poprostu rozwijac. Bede tryskac optymizmem i dobrą energia, zawsze pomocna i w swietnym humorze. Wogóle bede innym człowiekiem, zmienie sie na lepsze. Absolutnie. Zaczne zupełnie nowe zycie.
OD JUTRA
Haha!

A tak a'propos, a moze raczej na marginesie... Pewien dominikanin, spędził rok w górskiej pustelni. Taką miał potrzebę, złapania oddechu, bycia sam na sam ze sobą. Swietnie wiedział, czego chce, a mimo to poczatki byly ciezkie. Zle znosil samotnosc. Nie odrazu uporal sie ze swoimi demonami. Porównywał pózniej to doświadczenie do rozmrażania lodówki (cyz nie cudne skojarzenie?):
..."odkrywa sie wtedy różne rzeczy... wylaczenie z pradu sprawia, ze wszystko pomału zaczyna topniec i spod lodu zaczyna przeswitywac to, co pod nim jest...Wtedy zaczyna byc - powiedzmy-ciekawie..."

No cóż, czas zaczac wielkie rozmrazanie!
Aha!
Jeszcze jedno Kochaniency, poznajcie Kotke, od dzisiaj bedzie ze mna
:-)